Fotografia uliczna zawsze mnie fascynowała. Łapanie momentów, które na pozór są nie widoczne. Zabawa światłem, kolorem, czy cieniem. Budowanie wielo-planów, zabawnych sytuacji. Za pomocą jednego zdjęcia opowiedzieć małą historie, czy to człowieka, czy uchwyconego wydarzenia, bądź chwili. To jest dopiero coś!
Nie ukrywam, że pracując jako fotograf ślubny czerpię inspiracje z fotografii ulicznej jednej z najtrudniejszych dziedzin fotografii. Fotografowanie ulicy ( w sensie przestrzeni publicznej ) to świetny trening dla fotografa ślubnego, jako że ulica i ślub mają wiele wspólnego. Wszystko dzieje się tylko raz. Chwila, która właśnie się wydarzyła mija bezpowrotnie. Fotograf ma tylko krótki moment na złapanie jej. Myślę, że warto również dodać że łatwość w fotografii ślubnej polega na “ przyzwoleniu “ gości do robienia zdjęć. Fotograf ma więc pod tym kątem duże pole do popisu. Ulica rządzi się innymi prawami. Tam często nie ma przyzwolenia, bądź można spotkać się z wrogą reakcją ludzi po wykonaniu zdjęcia, więc o kolejnych zdjęciach i czekaniu na następny moment można raczej zapomnieć. Trzeba więc widzieć zdjęcie które chce się wykonać i działać błyskawicznie.
Tym razem postanowiłem spróbować swoich sił w mieście, które uważane jest za jedno z najtrudniejszych do fotografowania, jeżeli chodzi o fotografię uliczną.
Marrakech faktycznie nie jest łatwy. Jest sporym wyzwaniem i fotografuje się tam dość trudno. Praktycznie za każdym razem gdy przykładałem aparat do oka momentalnie słyszałem no photos, no photos! Czekanie w miejscu na moment z aparatem przy oku skutkuje ze ludzie krzyczą dookoła zabraniając robienia zdjęć, bądź chcąc od Ciebie pieniądze. Sytuacja raczej nie najmilsza.
Oczywiście gdy już zaczniemy wykonywać zdjęcia, oraz przezwyciężymy strach i trudności, Marrakech potrafi się odwzajemnić. Bogactwo kolorów, interesująca architektura, słońce praktycznie o każdej porze roku, wąskie uliczki, ludzie którzy czasami wyglądają jak nie z naszej epoki. Tysiące starych motorów czy skuterów, oraz osły. To wszystko sprawia, że ciekawe zdjęcie można zrobić wszędzie. Potrzebne jedynie trochę szczęścia i dobre buty E
O ile pierwszy dzień był dla mnie trochę lekkim szokiem, następne okazały się całkiem miłe. Przyzwyczaiłem się, że ludzie praktycznie co chwilę podchodzili by wskazać mi “ right way “ czy poinformować mnie że dzisiaj jest “ big day “ i że mam iść tędy a nie tędy n bądź oferowali “good stuff “. Spacerując późnymi wieczorami po ciemnych uliczkach, gdzie turystów raczej się nie widuje, czułem się w miarę bezpiecznie, choć unikałem też sytuacji przez które mógłbym mieć problemy i nie wykonywałem zdjęć potencjalnie niebezpiecznych ( np. modlącej się grupie 60-80 taksówkarzy pomiędzy swoimi taksówkami, około godz 23 na długiej dość ciemnej drodze. )
Zdecydowanie polecam wszystkim Marrakech, który oczywiście oprócz walorów fotograficznych posiada również inne godne zobaczenia bądź przeżycia atrakcje.
Ja co prawda nie na leżę do osób które odwiedzają pałace czy muzea, ( po za tymi fotograficznymi, bo do tych chodzę jak najbardziej i z też przyjemnością odwiedziłem Marokańskie muzeum Maison de la Photographie. ) bądź korzystają z atrakcji zawartych w przewodnikach, ale sama obecność na Placu Jemaa el Fna czy w Medinie będzie nie lada przeżyciem. Również ciekawym doświadczeniem jest targowanie się ze sprzedawcami. Mówi się, że handlu uczą się od małego i potrafią targować się jak mało kto. Coś w tym jest.
Zapraszam do oglądania ulicznych zdjęć z Marrakechu. Jeżeli któreś zdjęcie szczególnie Ci się podoba to koniecznie daj znać!
